Obrazy ze studia Asylum to niemal już
pozycja obowiązkowa, bowiem filmy stamtąd prześcigają się
ilościach absurdów. Nie inaczej jest w „Sharknado”, czyli
kwintesencji wszystkiego, co głupie.
Opis fabuły: przez Los Angeles
przechodzi potężne tornado, zalewając miasto i wyrzucając na
ulice rekiny.
Wystarczy. Krótki opis filmu zapowiada
obraz idiotyczny, ale to tylko przystawka przed tym, co ma do
zaoferowania.
Niemal przy każdej scenie nasuwają
się proste i krótkie pytania typu „ale o co chodzi?”, „ale
jak to?”, „że niby co?” itd. Nie wiem, czy jest tutaj chociaż
jedna scena mająca sens. Tak naprawdę nie mam pojęcia od czego
zacząć. Nie chce opisywać każdej głupiej sceny, bo to nie ma
sensu. Napiszę jedynie, że mamy tutaj niszczenie trąb powietrznych
bombami; rekiny pływające po ulicy, nawet pod samochodami, pomimo
niskiego poziomu wody. Jednak szczytem jest moment, gdzie rekin
połyka, -tak tak, połyka, bo to najwyraźniej robią ze swoimi
ofiarami-, jednego z bohaterów trzymającego piłę mechaniczną, po
czym ten rozpruwa żołądek ryby i wychodzi cało i zdrowo, co
więcej ratuje w ten sposób połkniętą chwile wcześniej inną
bohaterkę. Tak, „Sharknado” jest aż tak głupie, a ja musiałem
to ująć w jednym zdaniu.
Zastanawia mnie ile narkotyków trzeba
zażyć, aby wpaść na takie bzdury oraz jak scenariusz tego czegoś
został przedstawiony producentom. Chociaż te pytania tyczą się
każdej produkcji z tego studia. Niezwykle ciężko jest to sobie
wyobrazić.
Głupota to nie jedyna wada obrazu.
Poza lukami w scenariuszu (albo jedną luką, którą jest
scenariusz) mamy okropny montaż, przerażające efekty specjalne
oraz mizerną grę aktorską. Niespodzianką jest, gdy na ekranie
pojawi się Tera Raid. Nie sądziłem, że wystąpi w filmie, przy
którym „Amercian Pie” wygląda, jak dzieło sztuki. Chyba musi
być bardzo zdesperowana, bo nawet na tak słabą aktorkę, jak ona,
„Sharknado” to upadek na dno.
Nie wiem, co mógłbym tutaj więcej
napisać. Twórcy nie wykazali się niczym przy tworzeniu tego
dzieła. Jeśli chcieli zrobić komedię to im nie wyszło, bowiem
„pomysły” jakimi nas obdarzają mogłyby być zabawne tylko
wtedy, gdyby obraz był brany na serio. Tak więc, jeśli jest to
komedia to strasznie słaba, a jeśli horror to strasznie głupi.
Jakby na to nie patrzeć, dwa słowa jakie najlepiej opisują
„Sharkndao” to: Samo dno. Nic więcej nie trzeba dodawać.
Ocena 1/10