Przyznam się, że najbardziej z serii
„Szybkich i wściekłych” lubię dwie pierwsze części, gdzie
głównym atutem były tuningowane samochody. Trzecia część była
zbyt podobno do „Karate kid”, a w kolejnych zaczęli robić z
serii kiczowate kino akcji. Najnowsza odsłona niestety trzyma się
stylu 4 i 5 części.
Po wydarzeniach z „Fast Five”
główni bohaterowie wiodą spokojne życie. Szybko jednak w domu
Dominica Toretto (Vin Diesel) pojawia się agent Hobbs (Dwayne
Johnson) i prosi go o pomoc w schwytaniu pewnej grupy przestępczej
dowodzonej przez niejakiego Shawa (Luke Evans). Hobbs na zachętę
pokazuje Domincowi zdjęcia jego dawnej ukochanej Letty (Michelle
Rodriguez), która niby zginęła w 4 części. Toretto bez
zastanowienia zbiera całą swoją ekipę i wyruszają w pościg za
bandziorami (na całe szczęście jego nowa ukochana jest bardzo
wyrozumiała i abyśmy nie stracili sympatii do Doma nawet go zachęca
do odnalezienia starej miłości).
Dla osób lubiących wyłapywać dziury
w fabule, ten film będzie prawdziwą kopalnią skarbów. Dziwnych
sytuacji jest tutaj prawdziwy ogrom. Jak będziecie się zastanawiać,
dlaczego policjant szuka pomocy u poszukiwanych kryminalistów,
odpowiedzi nie będziecie musieli szukać daleko. Już na
przesłuchaniu jednego ze współpracowników Shawa, widać, ze Hobbs
to idiota. Jeśli cała reszta policji jest podobno do niego, to nic
dziwnego, że szuka pomocy u ziomali Toretta.
Inne pytania mogące pojawić się
podczas seansu to np. dlaczego kryminalistka po wyścigu spotyka się
bez problemów z kolesiem pracującym dla policji? Nie pomyślała
nawet, iż może to być zasadzka? Dlaczego Shaw sam wyjawił swoją
wtyczkę w policji? Nie lepiej byłoby dalej mieć wtykę mogącą
informować go o zamiarach gliniarzy? Czemu pas startowy na lotnisku
jest tak przerażająco długi? Serio, czy to nie jest lekko
przesadzone?
Pytań można zadać o wiele więcej,
jednak nie chcę zdradzać zbyt dużo fabuły, więc zakończę na
tym.
Aktorstwo w tej serii nigdy nie stało
na jakimś wysokim poziomie, ale przynajmniej niektórych bohaterów
można było polubić (ja dla przykładu lubię Briana granego przez Paula Walkera). I tak jest
również w tej części, za wyjątkiem czarnego charakteru. Nie
rozumiem, kto chciał zrobić z Luke' Evansa schwarzcharakter? Facet
się kompletnie do tego nie nadaje. Może i stara się ze wszystkich
sił, jednak jest bardziej irytujący niż przekonujący. Nie
wygląda na kolesia zdolnego do zbrodni, a jego gra aktorska mu w tym
nie pomaga. Już lepsze jest oglądanie „zdolności” Dwayne
Johnsona.
Sama akcja średnio wciąga, a pod
koniec zaczyna być nużąca. Pominę już łamanie praw fizyki. W
sumie nie dostaliśmy nic ciekawego, chociaż nie było tak głupiej
sceny, jak ciągnięcie sejfu w piątce. Tak naprawdę, to co mi się
podobało, to sam wyścig Doma z Letty i kilka tuningowanych
samochodów, a to chyba trochę mało.
„Szybcy i wściekli 7” już w
przyszłym roku, lecz ja raczej będę wypatrywał ekranizacji „Need
for speeda” licząc, że dostanę podziemny świat wyścigów i
tuningowych wózków.
Ocena: 2/10
Ranking Serii
1. Szybcy i wściekli 5/10
2. Za szybcy za wściekli 4/10
3. Szybko i wściekle 3/10
4. Szybcy i ściekli: Tokio Drift 2/10
5. Szybcy i wściekli 6 2/10
6. Szybcy i wściekli 5 1/10