czwartek, 20 czerwca 2013

"Only God Forgives"

Nie rozumiem, jak po obejrzeniu zwiastuna do „Tylko Bóg wybacza” można było mieć nadzieję, że będzie to obraz w stylu „Drive”. Najnowszy film Refna ma z jego poprzednią produkcją niewiele wspólnego. Chyba jedynie Goslinga i przemoc, chociaż tutaj jest jej znacznie więcej. Zdecydowanie bliżej temu filmowi do „Mrocznego wojownika”, bowiem klimat jest niezwykle podobny.

Fabuła najnowszego dzieła Duńczyka jest prosta i nie gra ona tutaj głównej roli. Tak więc na początku skupiamy się przez chwile na Billim (Tom Burke). Mężczyzna brutalnie gwałci i morduje 16- letnią dziewczynę, po czym z zemsty sam zostaje zabity. Matka Billiego, Crystal (bardzo dobra Kristin Scott Thomas) nie zamierza tego pozostawić bez zemsty. Na początku wymaga tego od swojego drugiego syna, Julliana (Gosling). Kiedy ten jednak nie kwapi się do tego, za co później będzie go nawet poniżać, postanawia wynająć odpowiednich ludzi.

Refn pokazuje nam przemoc w najczystszym wydaniu. Przedstawia nam mężczyzn, którzy bez problemów mordują z zemsty, za kasę, a nawet, jak w przypadku Billiego, bez powodu. Chyba jedynie Julian ma tutaj resztki moralności, które chce mu wybić z głowy jego matka. Natomiast jeśli chodzi tutaj o kobiety, to poza rządną zemsty Crystal, są tutaj same panie do towarzystwa. Czyżby reżyser nam coś sugerował? Faceci to rządne przemocy bestie, a kobiety mają ich zadowalać? Być może, lecz jak widać na przykładzie Juliana i samej matki, istnieją jakieś wyjątki.

Reżyser jednak samą fabułę bardzo uprościł, bowiem w jego świecie nie ma większych zasad. Bez problemów można zabić i w sumie jeśli sam nie wpadniesz, to nic ci nie grozi, a już na pewno jeśli jesteś policjantem. Najmocniejszym punktem produkcji jest jego świetny oniryczny klimat. Dominuje tutaj niesamowite połączenie czerwieni z czernią. Przez większość filmu, reżyser prowadzi nas po mrocznym świecie starając się nas zahipnotyzować. Całość dopieszcza niesamowita muzyka Cliffa Martineza, świetnie współgrająca z obrazem. Dzięki tym dwóm aspektom, widz naprawdę może poczuć się, jak w transie. I chyba do tego obraz został stworzony, bowiem jest to doskonały przykład przerostu formy nad treścią. Fabuła może nie jest zła, a ociekające krwią sceny przemocy mogą zachwycić przez większość seansu, niestety jednak sama końcówka mnie bardzo rozczarowała. Nie wiem, czego się mogłem spodziewać, ale na pewno chciałbym nieco inne zakończenie tej hipnozy. I to właśnie sam koniec sprawił, że pozostał pewien niedosyt.

„Tylko Bóg wybacza” to solidna produkcją, lecz potrzebne jest do niej odpowiednie nastawienie. Trzeba pozwolić się zahipnotyzować i nie zważać na prostą treść. W innym wypadku obraz może się nie spodobać.

Ocena: Problematyczna między 6 a 7, lecz na ten moment 6/10