wtorek, 30 kwietnia 2013

"Mama" 2013r.


„Mama” zaczyna się od sceny, gdzie ojciec zabiera swoje dwie córki i ucieka z domu. W pewnym momencie wypada z trasy i rozbija swój samochód. Dociera do pewnej opuszczonej chaty w lesie i tam próbuje zabić swoje córki. Przeszkadza mu w tym duch. Okazuje się, że zabił on swoją żonę i dwóch policjantów. Czemu to zrobił? Niestety nie zostaje to wyjaśnione. Czemu miała służyć ta scena? Owy duch, który ocalił dziewczynki, będzie im od tej pory towarzyszył.
Po pięciu latach, siostry zostają odnalezione w lesie i trafiają w ręce brata swojego ojca. Oczywiście przyprowadzą razem ze sobą ducha nazywanego przez nie „mamą”. Z biegiem czasu zaczną się one przywiązywać do dziewczyny swojego wujka, co wzbudzi zazdrość u „mamy”.

Obraz Andresa Muschietti nie jest niczym oryginalnym w kinie grozy. To po prostu kolejna opowieść z cyklu „duch straszy w domu”.
Kim jest tytułowa „mama” i dlaczego zależy jej na dwóch siostrach, dowiemy się z czasem. Niestety odpowiedź nie będzie niczym specjalnym. Samo dojście do odpowiedzi również jest raczej średnio ciekawe. Wydaje mi się, że reżyser dał do filmu zbyt wiele wątków, gdyż mamy motywy relacji dziewczynek z dziewczyną ich wujka (ten zaś leży przez sporą część filmu w szpitalu), psychologa przeprowadzającego liczne zabiegi na dziewczynkach, który również jako pierwszy odkrywa „mamę” i to kim była za życia. Mamy również wątek Jean Podolski chcącej dostać opiekę nad siostrami. Ostatni wątek twórcy mogli sobie podarować, gdyż jest zupełnie zbędny.

Sam film, jako horror niespecjalnie do siebie przekonuje. Jest tutaj raptem kilka mroczniejszych scen grozy, lecz nie są one również zbyt przerażające. Ponadto końcowe wydarzenia mają więcej wspólnego z dramatem miłości dziewczynek do „mamy” i do swojej nowej ciotki/matki. Przez to wszystko produkcja chyba prędzej wzruszy niż przestraszy widza. Jakby tego było mało, sam koniec może pozostawić u widza pewne pytania, lecz niestety na nie nie dostaniemy odpowiedzi.

Mimo całej mojej krytyki „Mama” nie jest aż tak zła, jakby mogło się wydawać. W porównaniu z natłokiem przeróżnych horrorów, gdzie fabuła została wyraźnie olana, film Muschiettiego nie wypada aż tak źle. Przynajmniej nie ma bezsensownych scen, powodujących u widza zastanowienie, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku, bo produkcja przez niego oglądana ma najwyższy poziom debilizmu. „Mama” aż tak słaba nie jest. Co jest chyba plusem tego gatunku.

Moja ocena: 3/10

sobota, 27 kwietnia 2013

Przereklamowane filmy: "Gran Torino"

"Gran torino" 32 miejsce w rankingu Filmweb, 125 w rankingu imdb, zasłużenie? Oczywiście, że nie!
Największym plusem obrazu jest jego humor. I to w sumie wszystko za co można pochwalić ten filmu. Przyznam, że nieźle się uśmiałem na nim. Niestety fabuła jest prosta, naciągana i dosyć głupia.
Główny bohater to ponoć rasista. I nie byłoby w tym nic głupiego, gdyby nie fakt, że taki z niego rasista, jak z Supermana antagonista. Wystarczy, że jego sąsiedzi, których nie tolerował, gdyż byli Azjatami, mieli jakiś problem i już im pomaga. Yeah. Pytam się, to ma być rasizm? Skąd ta nagła przemiana? Dziwny z niego rasista skoro pomaga ludziom, których powinien nie tolerować. Równie dobrze Hitler po odwiedzeniu jakiegoś obozu koncentracyjnego mógł zacząć pomagać Żydom i zakończyć wojnę.
I to właśnie jest najgłupsza część tego filmu, a że jest to główny wątek obrazu, to całość leży.
Sama końcówka to typowo hollywoodzka papka. Idealna, aby wymusić na ludziach banalne wzruszenie.
Aż dziw bierze, że to film Clinta Eastwooda. No ale cóż, każdy ma wzloty i upadki.

Moja ocena 4/10

czwartek, 4 kwietnia 2013

Top 15 najlepszych horrorów nowego tysiąclecia

Lista obejmuje filmy grozy, o seryjnych mordercach, duchach, przeróżnych stworach itd. Nie uwzględniałem jednak filmów będących swoistego rodzaju hołdem dla gatunku, gdzie jednak nie było typowej dla horroru fabuły, przykładem mogą być filmy "Berberian sound studio" z 2012r. oraz "Amer" z 2009

Wyróżnienia:  

Identity (2002)
Paranormal Activity (2007)
Zodiac (2007)
The Innkeepers (2011)
Dead End (2003)
Red Dragon (2002) 
The Las House on The Left (2009)
Panic Room (2002)
The House of The Devil (2009) 




15. Ju- On (2002)


14. Calvaire (2004)


13. Låt den rätte komma in (2008)


12. The Killer Inside Me (2010)


11. El Espinazo del diablo (2001)


                                                              10.Kairo (2001)


                                                          9. À l'intérieur (2007)

8. The Others (2001)


7. El Orfenato (2007)


                                                            6. Maniac (2012)


                                                           5. The Tunnel (2011)


                                                    4. American Psycho (2000)




3. The Exorcism of Emily Rose


                                                        2. 28 Days Later (2002)


1. Sinister (2012)

środa, 3 kwietnia 2013

Przereklamowani artyści muzyczni: 2Pac

2Pac, czyli średniej jakości raper, który przez wielu fanów Hip Hopu jest uważany za króla gatunku. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia. Po pierwsze, nie miał on umiejętności do rymowania na najwyższym poziomie. Raperów o większych skillach można bez problemu wymieniać: Rakim, Eminem, Jay-Z, Notorious B.I.G, Andre 3000 itd. Naprawdę jest sporo artystów lepszych pod tym względem od 2Paca. Po drugie, jego albumy nie mają w sobie nic wielkiego! Nawet uważany za szczytowe osiągnięcie rapera "All eyez on me" to raczej średniej jakości towar. Pod względem bitów wypada niezwykle miernie, lirycznie już lepiej, ale całościowo nie należy do najwyższej pułki. Czemu więc jest to taki klasyk? 2Pac za pewne to jeden z najbardziej rozpoznawalnych raperów w historii i był już taki za swojego życia. Był szanowany za swoje mądrości życiowe, które często też wkładał w swoje piosenki. Po tym, jak zginął, stał się kultowy a i sam album zaczął się świetnie sprzedawać. I to chyba dlatego. Po latach został on uznany za wielki album, mimo, że nie był on oryginalny, świeży, w sumie niczym się nie wyróżniał. Rok w rok wychodzą albumy hip hopowe lepsze od tego dzieła Paca, lecz dzięki śmierci, która przyniosła również wielką sprzedaż krążka, album jest legendarny, a 2Pac uważany często za króla gatunku, w 100% niezasłużenie.
Najbardziej przereklamowany raper wszech czasów.

wtorek, 2 kwietnia 2013

The Strokes: Comedown Machine

Najnowszy krążek The Strokes nie obfituje w nic oryginalnego. Zresztą od czasów ich genialnego debiutu chyba raczej spadają z formą. Album zaczyna się nieco miernawo i mało chwytliwie. Na szczęście zmienia się to z upływem czasu i tak w okolicach środka mamy kilka całkiem dobrych utworów. Niestety nie są to piosenki, których chciałbym słuchać w nieskończoność, a niemal z samych właśnie takich utworów składał się "Is this it". Na "Angels", które również ustępowało debiutowi, czy także drugiemu albumowi, było więcej takich piosenek. Jedynie "Slow animals" zaliczam do grona takich utworów.
Grupa już na poprzednim krążku odeszła od garage rock revialowego stylu i przerzuciła się na brzmienie bardziej indie w połączeniu z new wavem. Może na "Angels" przy "First Impressions of Earth" brzmiało to nieco oryginalnie dla grupy, jednak na "Comedown Machine" już niestety nie.
Mimo wszystko album nie należy do złych, a raczej do tych całkiem fajnych, jednak pewnie wielu fanów zespołu chciałoby dostać coś tak mocnego, jak "Is this it", a do tego niestety daleko.

Ocena: 3/5