czwartek, 18 lipca 2013

"The Last Exorcism 2"

Twórcy „Ostatniego egzorcyzmu 2” powinni przemyśleć tytuł filmu. Wygląda na to, że pod pojęciem „Ostatni” widzą zupełnie nowe znaczenie. Taki tytuł bardziej pasuje do parodii niż do poważnego (w zamiarach) horroru. No, ale zrobili kontynuacje, nazwali obraz, tak jak nazwali, bo oryginał zarobił na świecie niezłe 67 mln$ (przy budżecie 1,8 mln$), a jak się nie ma pomysłu, to najlepsze pieniądze robi się na znanej marce.

Obraz zaczyna się od montażu scen z oryginału (chyba ostatnio jest to w modzie). Towarzyszy temu całkiem niezła muzyka. Całość wygląda, jak trailer, ale przy tym, bardzo udany trailer. Swój klimat ma i to przyjemny. Można mieć nadzieję, że jeśli cały film będzie w takim klimacie, to wyjdzie z tego coś naprawdę przyzwoitego. Niestety nie wyszło.
Po trailerze skupiamy się na opętanej w pierwszej części Nell Sweetzer próbującej zapomnieć o przeszłości. Dziewczyna trafia do żeńskiego internatu, gdzie zaczyna wieść normalne życie. Pech chce, że demon, który ją opętał nie pozwala o sobie zapomnieć i nadal jej pragnie.

Przez większość obrazu nie wiele się dzieje. Zamiast czuć grozę, czujemy dziwaczny melancholijny nastrój doprowadzający do odruchów wymiotnych. Zamiast opętanej dziewczynki mamy nieudolny wątek miłosny bohaterki z pewnym chłopakiem. Ich randka, jaką mamy nieprzyjemność zobaczyć, to coś przy czym love story ze „Zmierzchu” wypada niezwykle przyzwoicie. Nie dość, ze prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiają, to gdy już zaczną brzmią, jakby byli na pogrzebie. Najbardziej przerażająca rzecz z filmu.
A elementy mające na celu nas przestraszyć? Jest tata Nell, lecz nie wiadomo, czy jest prawdziwy, czy też to wyobrażenie dziewczyny. Pojawia się i znika niczym duch, ale jest też scena, gdzie wygląda na realną osobę. Jest też dzwoniący telefon no i sam demon zakochany w bohaterce. Jakkolwiek by to głupią brzmiało, demon kocha Nell i jednego czego potrzebuje, to aby dziewczyna pozwoliła mu się opętać, inaczej tego nie zrobi. Skoro są już historie miłosne wampirów i ludzi, wilkołaków i ludzi, to czemu nie zrobić czegoś takiego z demonem? Podczas oglądania można się zastanawiać, czy jest to horror, czy jakaś parodia, bo takie pomysły bardziej pasują do tego drugiego. I właśnie te trzy wymienione elementy (ojciec, telefon, zakochany demon) mają nas przerazić. Powodzenia.

„Ostatni egzorcyzm 2” to nudny, nieklimatyczny, bardziej śmieszny niż straszny, horror z niezłym trailerem pierwszej odsłony na początku. Półtoragodzinna (tak jest na papierze, odczuwalny czas jest znacznie dłuższy) strata czasu.

Ocena 1/10