Twórcy „Ostatniego egzorcyzmu 2”
powinni przemyśleć tytuł filmu. Wygląda na to, że pod pojęciem
„Ostatni” widzą zupełnie nowe znaczenie. Taki tytuł bardziej
pasuje do parodii niż do poważnego (w zamiarach) horroru. No, ale
zrobili kontynuacje, nazwali obraz, tak jak nazwali, bo oryginał
zarobił na świecie niezłe 67 mln$ (przy budżecie 1,8 mln$), a jak
się nie ma pomysłu, to najlepsze pieniądze robi się na znanej
marce.
Obraz zaczyna się od montażu scen z
oryginału (chyba ostatnio jest to w modzie). Towarzyszy temu
całkiem niezła muzyka. Całość wygląda, jak trailer, ale przy
tym, bardzo udany trailer. Swój klimat ma i to przyjemny. Można
mieć nadzieję, że jeśli cały film będzie w takim klimacie, to
wyjdzie z tego coś naprawdę przyzwoitego. Niestety nie wyszło.
Po trailerze skupiamy się na opętanej
w pierwszej części Nell Sweetzer próbującej zapomnieć o
przeszłości. Dziewczyna trafia do żeńskiego internatu, gdzie
zaczyna wieść normalne życie. Pech chce, że demon, który ją
opętał nie pozwala o sobie zapomnieć i nadal jej pragnie.
Przez większość obrazu nie wiele się
dzieje. Zamiast czuć grozę, czujemy dziwaczny melancholijny nastrój
doprowadzający do odruchów wymiotnych. Zamiast opętanej
dziewczynki mamy nieudolny wątek miłosny bohaterki z pewnym
chłopakiem. Ich randka, jaką mamy nieprzyjemność zobaczyć, to
coś przy czym love story ze „Zmierzchu” wypada niezwykle
przyzwoicie. Nie dość, ze prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiają,
to gdy już zaczną brzmią, jakby byli na pogrzebie. Najbardziej
przerażająca rzecz z filmu.
A elementy mające na celu nas
przestraszyć? Jest tata Nell, lecz nie wiadomo, czy jest prawdziwy,
czy też to wyobrażenie dziewczyny. Pojawia się i znika niczym
duch, ale jest też scena, gdzie wygląda na realną osobę. Jest też
dzwoniący telefon no i sam demon zakochany w bohaterce. Jakkolwiek
by to głupią brzmiało, demon kocha Nell i jednego czego
potrzebuje, to aby dziewczyna pozwoliła mu się opętać, inaczej
tego nie zrobi. Skoro są już historie miłosne wampirów i ludzi,
wilkołaków i ludzi, to czemu nie zrobić czegoś takiego z demonem?
Podczas oglądania można się zastanawiać, czy jest to horror, czy
jakaś parodia, bo takie pomysły bardziej pasują do tego drugiego.
I właśnie te trzy wymienione elementy (ojciec, telefon, zakochany
demon) mają nas przerazić. Powodzenia.
„Ostatni egzorcyzm 2” to nudny,
nieklimatyczny, bardziej śmieszny niż straszny, horror z niezłym
trailerem pierwszej odsłony na początku. Półtoragodzinna (tak
jest na papierze, odczuwalny czas jest znacznie dłuższy) strata
czasu.
Ocena 1/10