poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Sharknado"

Obrazy ze studia Asylum to niemal już pozycja obowiązkowa, bowiem filmy stamtąd prześcigają się ilościach absurdów. Nie inaczej jest w „Sharknado”, czyli kwintesencji wszystkiego, co głupie.

Opis fabuły: przez Los Angeles przechodzi potężne tornado, zalewając miasto i wyrzucając na ulice rekiny.
Wystarczy. Krótki opis filmu zapowiada obraz idiotyczny, ale to tylko przystawka przed tym, co ma do zaoferowania.
Niemal przy każdej scenie nasuwają się proste i krótkie pytania typu „ale o co chodzi?”, „ale jak to?”, „że niby co?” itd. Nie wiem, czy jest tutaj chociaż jedna scena mająca sens. Tak naprawdę nie mam pojęcia od czego zacząć. Nie chce opisywać każdej głupiej sceny, bo to nie ma sensu. Napiszę jedynie, że mamy tutaj niszczenie trąb powietrznych bombami; rekiny pływające po ulicy, nawet pod samochodami, pomimo niskiego poziomu wody. Jednak szczytem jest moment, gdzie rekin połyka, -tak tak, połyka, bo to najwyraźniej robią ze swoimi ofiarami-, jednego z bohaterów trzymającego piłę mechaniczną, po czym ten rozpruwa żołądek ryby i wychodzi cało i zdrowo, co więcej ratuje w ten sposób połkniętą chwile wcześniej inną bohaterkę. Tak, „Sharknado” jest aż tak głupie, a ja musiałem to ująć w jednym zdaniu.

Zastanawia mnie ile narkotyków trzeba zażyć, aby wpaść na takie bzdury oraz jak scenariusz tego czegoś został przedstawiony producentom. Chociaż te pytania tyczą się każdej produkcji z tego studia. Niezwykle ciężko jest to sobie wyobrazić.

Głupota to nie jedyna wada obrazu. Poza lukami w scenariuszu (albo jedną luką, którą jest scenariusz) mamy okropny montaż, przerażające efekty specjalne oraz mizerną grę aktorską. Niespodzianką jest, gdy na ekranie pojawi się Tera Raid. Nie sądziłem, że wystąpi w filmie, przy którym „Amercian Pie” wygląda, jak dzieło sztuki. Chyba musi być bardzo zdesperowana, bo nawet na tak słabą aktorkę, jak ona, „Sharknado” to upadek na dno.
Nie wiem, co mógłbym tutaj więcej napisać. Twórcy nie wykazali się niczym przy tworzeniu tego dzieła. Jeśli chcieli zrobić komedię to im nie wyszło, bowiem „pomysły” jakimi nas obdarzają mogłyby być zabawne tylko wtedy, gdyby obraz był brany na serio. Tak więc, jeśli jest to komedia to strasznie słaba, a jeśli horror to strasznie głupi. Jakby na to nie patrzeć, dwa słowa jakie najlepiej opisują „Sharkndao” to: Samo dno. Nic więcej nie trzeba dodawać.

Ocena 1/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz