środa, 17 lipca 2013

"Texas Chainsaw 3D"

W horrorach o mordercach, typu Jason Voorhees czy Michael Myers mamy jeden podstawowy schemat. Grupka młodych ludzi napotyka na owego antagonistę, a ten ich po kolei morduje. Twórcy „Piły mechanicznej” odeszli od tego schematu i zafundowali nam grupkę młodych ludzi napotykających na mordercę, znanego pana z „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, zakładającego na twarz maskę z ludzkiej twarzy, czyli Lutherface'a. Brzmi oryginalnie, prawda? Okey skończę już z sarkazmami i przejdę do rzeczy.

Film zaczyna się od zlepku scen z oryginalnego filmu Tobego Hooper z 1974 roku i niestety muszę przyznać, że jest to najlepszy moment show. Później okazuje się, że cała rodzina Sawyerów została żywcem spalona w swoim domu przez miejscową ludność. No dobra, prawie cała. Przeskakujemy do czasów bardziej współczesnych, gdzie niejaka Heather Miller dowiaduje się, że zmarła babcia, o której nigdy nie słyszała, zostawiła jej w spadku stary dwór. Wyrusza więc ze swoim chłopakiem oraz dwójką przyjaciół, aby przejąć spadek. Reszty filmu chyba nie muszę już streszczać. Aha, bo bym zapomniał, w mieszkaniu babuni nadal żyje Lutherface.

Bohaterowie obrazu niestety nie grzeszą inteligencją, jednak to chyba normalne u amerykańskiej młodzieży w horrorach. Jak można zostawić w mieszkaniu pełnym wartościowych przedmiotów nieznajomą osobę, a samemu pojechać na zakupy? Czy naprawdę ani głównej bohaterce, ani jej przyjaciołom nie przyszło do głowy, że dopiero co poznany autostopowicz nie koniecznie musi być uczciwym gościem?
Okey jedźmy dalej. Jeśli widzimy metalowe drzwi bez klamek, obok nich resztki jedzenia na talerzu, a wszystko znajdujące się w ukrytym miejscu, na dodatek jesteśmy sami, czy aby na pewno próbowalibyśmy za wszelką cenę otworzyć te drzwi? Niestety, ale taka głupota to fundament fabuły. Reszta filmu to bieganie i ciachanie ludzi w mało wciągający sposób, aż do samej końcówki, gdzie twórcy sprawili, że Lutherface to dosyć pozytywna postać. Tak oto, jeśli po seansie mielibyście ochotę walić głową ścianę, to nic dziwnego.

Jedyną pozytywną rzeczą po obejrzeniu tej produkcji to grająca główną bohaterkę, Alexandra Daddario. Dlaczego? Ponieważ dzięki swojemu wyglądowi, byłaby całkiem dobrą kandydatką do roli Wonder Woman. Wiem, że to nie ma nic wspólnego z obrazem, lecz to twórcy sobie zapracowali na takie rozmyślenia podczas seansu.

„Piła mechaniczna” to chyba jakiś żart rzucony w stronę jednego z najlepszych horrorów wszech czasów, „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”. Oczywiście wersji z 1974 roku, nie infantylnego remaku z 2003.
Gigantyczna strata czasu.

Ocena 1/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz