piątek, 8 marca 2013

Przereklamowani artyści: Adele

Mógłby mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi z zachwytem nad tą piosenkarką? Co jest w niej takiego nieziemskiego, że większość ją uważa za genialną artystkę? Album 21 nie miał w sobie nic wielkiego. Był ok, ale na tym się kończy. Całość zawiera masę smutnych prostych kompozycji, na których Adele wyje, jak wilk. W 2011 roku PJ Harvey wydała album o kilka klas lepszy i oryginalniejszy od 21. "Let Englad shake" było klimatyczne, znacznie ciekawsze, a melancholia na albumie nie była tak ostentacyjna. Poza tym Adele próbuje być wielką artystką i to niestety słychać na albumie (słabo jej to wychodzi). Natomiast Harvey zna swoją wartość i po prostu wygląda na to, że tworzy muzykę, jaka w jej duszy gra, nie zważając na to, czy będzie się album podobać, czy też nie. I to jest wielkie.
Niemal wszystkie piosenki na 21 brzmią identycznie. Wyjątek stanowi "Rolling in the deep", który jednak ma w sobie większą siłę od reszty ostentacyjnie romantycznych utworów. Dlatego też nie kapuję 6 nagród Grammy (pomijając, że Grammy są raczej słabe to wciąż najbardziej prestiżowe nagrody świata). Założę się, że uhonorowali ją statuetkami za niezwykle dużą liczbę sprzedanych egzemplarzy albumu. Inaczej tego nie potrafię wytłumaczyć.
Tak więc Adele trafia na listę "Najbardziej przereklamowanych artystów wszech czasów".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz