piątek, 8 marca 2013

Kolekcjoner (2009r. i 2012r.)

Melton- Hmmm, słuchaj Marcus, nakręciłeś ostatnio takie klasyki horroru, jak Piła IV, V, VI, może czas zrobić nową serię. Co o tym myślisz?
Dunstan- Brzmi interesująco, a o czym miałaby być?
M- O gościu, który robi pułapki.
D- Brzmi oryginalnie. A po co robiłby te pułapki?
M- Będzie oczywiście zabijał ludzi, a niektórych zostawiał przy życiu, brzmi zachwycająco?
D- Ciekawe, ciekawe, a po co ma zostawiać przy życiu niektórych?
M- Bo będzie kolekcjonował ludzi. Atakował ich w ich domach, więził, a potem zostawiał pułapki w ich domach. Na końcu zabije wszystkich, oprócz jednej osoby, którą zabierze ze sobą w wielkiej czerwonej walizce.
D- A po co będzie robił pułapki, po tym jak ich już złapie? I po co będzie ich więził? Nie lepiej, aby od razu zabił każdego za wyjątkiem jednej osoby? Będzie to szybsze i nie narazi go na niepowodzenie.
M- No, ale wtedy nie działoby się nic, nie byłoby pułapek, byłoby zbyt dużo sensu.
D- Racja, to kiedy piszemy scenariusz?
M- Wymyśli się coś podczas kręcenia.

Tak pewnie wyglądał dialog obu Panów podczas wymyślania filmu.
Pierwszy Kolekcjoner zaczyna się od jednej z najgorzej przedstawionych scen w historii. Małżeństwo napotyka w swoim domu wielką czerwoną walizkę. Walizka nagle się poruszyła. Mąż podchodzi, aby to otworzyć, a żona mówi, aby tego nie robił. On jednak dzielnie otwiera i nagle bumm, ktoś ich łapie od tyłu. Scena może wbić się do kanonu horroru, jako ideał kiczu.
Dalej mamy dziwaczne napisy początkowe, później natomiast kilka scen ludzi w zwolnionym tempie oraz zbliżenie na pająka. Nie wiem, o co chodzi z tym pająkiem, ale w filmie jest jeszcze jedno zbliżenie na pająka oraz na kilka much. No i te nieszczęsne zbliżenia twarzy bohaterów. Nie kapuję po co? Zwyczajna rozmowa dwóch osób, a reżyser funduje nam ujęcia rodem od Leone.
Dobra jedźmy dalej. Okazuje się, że żona (chyba żona, niezbyt dokładnie uważałem w tej części, bo dalej byłem pod wrażeniem niezwykłych ujęć) protagonisty zadłużyła się u jakiś złych ludzi i musi spłacić ich do północy inaczej będzie źle. Mąż postanawia przyspieszyć akcję z innymi złymi osobami, z którymi ma układ i obrobić pewien dom już dzisiaj, aby spłacić tych pierwszych złych ludzi. I tam właśnie okazuje się, że nasz antagonista napadł na rodzinę. Rozłożył mnóstwo niezwykłych pułapek, niemal po całym domu. Naprawdę nie wiem po co to rozkładał, skoro i tak wcześniej pewnie uwięził tą rodzinę. Nie wiem też, po co trzyma ich wszystkich przy życiu i naraża się na ucieczki domowników. I dalej jest juz tylko bzdurna akcja typu, ja uciekam, ty gonisz, ty łapiesz, ja uciekam.
Druga część filmu zaczyna się bzdurną sceną z przeszłości jednej z bohaterek, zupełnie zbędną sceną, ale jak zwykle są zbliżenia na twarz. Później jest impreza w jakimś klubie, gdzie nasz antagonista porobił również niezwykłe pułapki. Pytam się, co za debil wpuścił go do klubu i pozwolił zrobić te wszystkie pułapki, dzięki którym wymordował dziesiątki osób? To nie ma w ogóle sensu. Ok, mniejsza z tym. W dalszej części kilku najemników, wynajętych przez ojca dziewczyny z pierwszej sceny filmu (bowiem kolekcjoner ją złapał i uwięził) odwiedza kolekcjonera w jego "domu" i tam zaczyna się cała zabawa. Najemnicy nie posiadają zbyt wielkich umiejętności, więc giną jeden za drugim i tak przez resztę filmu, o którym nie chce mi się już więcej pisać.
Kolekcjoner jest bzdurny, głupi, pozbawiony emocji, ciekawych bohaterów, scenariusza, dobrej reżyserii... cofnij... jakiejkolwiek reżyserii.
Odradzam oglądania!

Oceny obu części 1/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz