Aronofsky’emu udała się rzecz wręcz niezwykła, bowiem jego
„Requiem dla snu” to film, który naprawdę wstrząsa, a o takie coś w obecnych
czasach niezwykle trudno. Twórca „Pi” przenosi nas do świata narkotykowego
szaleństwa, gdzie marzenia szybko upadają, stając się koszmarem. To co widzimy
na ekranie przez niespełna półtora godziny, to najzwyczajniej upadek człowieka
na samo dno, a wszystko przez uzależnienie.
Harry, ze swoją dziewczyną Mirion i kumplem Tyronem prowadzą
luzackie życie, paląc, sniffując i dając sobie w żyłę przeróżne narkotyki.
Bycie naćpanym to dla nich chleb powszedni, a jedyne o co się martwią to, pieniądze
na swój ulubiony „posiłek”. W końcu zdają sobie sprawę, że dzięki temu mogą
również sporo zarobić, a przy tym dalej świetnie się bawić. Mając więcej hajsu
nie musieliby się martwić o dostatek towaru, a i spełnili by niektóre ze swoich
marzeń. W końcu kto ich nie ma? Marion lubi projektować ubrania i chciałaby
mieć swój własny sklep. Dzięki pomysłowi chłopaka nic nie stoi na przeszkodzie
aby to spełnić.
Na początku wszystko idzie zgodnie z planem. Biznes się
kręci, używek im nie brakuje, a pieniędzy przybywa. Wszystko diametralnie się
zmienia, gdy w mieście wybucha wojna gangów. Podczas jednego spotkania z
kumplami z narkotykowej grupy, Tyrone zostaje złapany przez policję, a na jego
kaucję Harry wydał większą część zgromadzonej kasy. W mieście zaczyna brakować
także samego towaru. Wtedy zaczyna się powolny, lecz drastyczny upadek
bohaterów na dno.
Sara Goldfarb, matka Harrego, jest telewizyjną maniaczką.
Pewnego dnia dostaje zaproszenie do jednego ze swoich ulubionych programów.
Przychodzi do niej formularz zgłoszeniowy, który wypełnia, odsyła a następnie
czeka na przysłanie informacji o dacie wizyty. Do programu chce założył swoją
piękną czerwoną suknię, niestety ta jest na nią już za mała, bowiem Sara lubi
sobie też dobrze pojeść, co nie jest dobre dla sylwetki. Dieta ograniczająca
jedzenie jej nie odpowiada, dlatego postanawia pójść do lekarza, od którego
dostaje tabletki powodujące zmniejszenie apetytu. Owe tabletki to nic innego
jak zwykły speed. Sara szybko się od nich uzależnia, tracąc przy tym nie tylko
wagę.
„Requiem dla snu” to zdecydowanie jeden z najlepszych
„ćpuńskich” filmów, jakie widziałem i jeden z najbardziej wstrząsających
obrazów w historii. Aronofsky wstrząsnął mną, jak mało który twórca dotychczas.
Bez wątpienia jest to jego zdecydowanie najlepszy film, a aby się przekonać o
jego sile, trzeba go po prostu zobaczyć. Mogę go jedynie polecić. Zostaje w
pamięci na długo.
Obejrzany kilka razy
Moja ocena 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz